
Czy powiedziałbyś do przyjaciela: „Jak zwykle, nie udało Ci się. Jesteś do niczego!” Albo: „Weź się w garść, przecież to nie koniec świata”. Pewnie nie, a jak często podobne słowa mówisz sobie?
Życie, jak to życie, nie zawsze bywa proste. Takie już jest, że przynosi przyjemne doświadczenia, ale też dostarcza nam wiele trosk i rozczarowań. W tych trudniejszych sytuacjach nie trudno wówczas o samokrytyzym, biczowanie i po raz kolejny udowadnianie sobie, że nie nadajemy się do tego, co chcemy robić. Często słyszałam w swojej głowie, ale też w słowach moich Klientów podczas sesji coachingowych takie słowa, które obniżają poczucie własnej wartości, odbierają sprawczość i chęć do budowania takiego życia, jakiego pragniemy. Te słowa: „Przecież było wiadomo, że Ci się nie uda. Po co się w ogóle za to zabierałaś” powodują, że zaczynamy źle o sobie myśleć, skupiać się na niepowodzeniach i jednocześnie brać na siebie zbyt wiele odpowiedzialności. A od takiej postawy niedaleko już do zaszycia się we własnym domu, rezygnacji z życia i odpuszczenia własnych marzeń.
Jestem przekonana, że każdy z nas miewa takie momenty. Momenty, gdzie tak trudno jest dostrzec w sobie to, ile wysiłku wkładamy w nasze działania, mimo, że ich efekt nie jest taki jakiego oczekujemy. Momenty, w których zarzucamy się coraz większą liczbą działań i powinności z obawy przed tym, że jeśli tego nie zrobimy, to będziemy coraz słabsi i mniej kochani. Momenty, w których nie potrafimy poprosić o pomoc, myśląc, że pomoc świadczy o naszej słabości.
I tu warto zrobić stopklatkę…
W takich sytuacjach warto docenić rolę samowspółczucia. Z angielskiego self-compassion to idea, podejście, które polega na umiejętnym dbaniu o siebie, zatroszczeniu się o siebie jak o swojego przyjaciela. Czyli tak, jak traktujesz najbliższego sobie przyjaciela. Zastanów się, gdybyś tak siebie traktował, to czy powiedziałbyś do siebie: „Jesteś do niczego?”. Albo: „Wiedziałem, że Ci się nie uda?” Czy powiedziałbyś tak do przyjaciela?
Czym jest self-compassion?
Samowspółczucie, bo tak tłumaczy się to słowo, jest częścią tzw. trzeciej fali psychoterapii poznawczo-behawioralnej, ale w codzienności może być wykorzystywane również poza gabinetem psychoterapeuty, jako element szkoleń, warsztatów, coachingu czy innych specjalnie skonstruowanych programów. Formy praktykowania samowspółczucia zawierają w sobie w zależności od metody pracę opartą na dialogu, medytację, ćwiczenia i inne wskazówki do stosowania w codzienności. W praktyce samowspółczucie możesz zacząć praktykować sam wobec siebie, np. po przeczytaniu stosownej literatury. Samowspółczucie jest takim traktowaniem siebie, jak traktujemy najbliższe sobie i najukochańsze osoby. Z wielką troską i miłością i jednocześnie z zachowaniem wiary i zaufania do tego, że mamy w sobie wszystkie zasoby do tego, by wieść harmonijne i szczęśliwe życie.
W czym może pomóc takie podejście do siebie?
Samowspółczucie pomaga w radzeniu sobie z życiowymi trudnościami, wyzwaniami i celami, które chcemy osiągać. Nie polega ono na tym, ze wypieramy nieprzyjemne emocje, które towarzyszą nam w różnych sytuacjach, ani ich nie tłumimy. W zamian za to samowspółczucie prowadzi do generowania przyjemnych emocji, jako wynik stawiania czoła emocjom mniej przyjemnym. Samowspółczucie wg. Kristin Neff, pionierki badań na ten temat, to „zdrowe i przystosowawcze uwarunkowanie się do własnej osoby”. Tak zdrowe i troskliwe, jak do najlepszego przyjaciela. Dzięki samowspółczuciu ludzie uczą się jak lepiej regulować własne emocje, rozwijając swoją sprawność emocjonalną. Uczą się tego, jak dawać sobie ukojenie, troskę i nadzieję w sytuacjach, które są trudne bądź w których pojawia się w nas bezsilność. A to prowadzi do większej odwagi i otwartości na doświadczanie nowego i sięganie po to, czego chcemy w naszym życiu.
Samowspółczucie nie jest użalaniem się nad sobą.
Samo słowo „samowspółczucie” w Polsce kojarzy się raczej z użalaniem się nad sobą. W rzeczywistości nie ma z tym nic wspólnego. Malwina Huńczak, w książce „Zaakceptuj siebie. O sile samowspółczucia” podaje przykłady tego, czym samowspółczucie nie jest. 3 egzemplarze książki Pani Malwiny, ufundowane przez wydawnictwo Samo Sedno trafią do was (o tym w konkursie poniżej). Przyjrzyjmy się tymczasem, czym nie jest samowspółczucie, by dobrze zrozumieć czym ono jest.
- Samowspółczucie nie jest użalaniem się nad sobą.
Praktyka samowspółczucia prowadzi do rozwijania umiejętności samostanowienia i sprawczości w swojej codzienności. Litości i użalaniu się nad sobą towarzyszy najczęściej przekonanie, że dana osoba nie poradzi sobie z daną sytuacją czy problemem. Praktyka samowspółczucia pokazuje, że osoby praktykujące nabierają więcej odwagi i chęci do tego, by radzić sobie z trudnymi sytuacjami i wyzwaniami.
2. Samowspółczucie nie jest również samopobłażaniem.
Wydawać by się mogło, że będąc troskliwym wobec siebie będziemy pobłażać sobie wtedy, kiedy nie będzie chciało się nam czegoś zrobić. W książce wyczytamy, że „pobłażanie jest równoznaczne z dogadzaniem sobie ponad miarę i odpuszczaniem ważnych rzeczy, na których ci zależy”. Jeśli chcesz zdać ważny dla Ciebie egzamin, a nic nie robisz by się do niego dobrze przygotować, to prawdopodobnie pobłażasz sobie. Samowspółczucie w podobnej sytuacji oznaczałoby spotkanie się ze sobą i uświadomienie jak ważny jest dla Ciebie ten egzamin, co możesz zrobić realnie by go zdać, sprawdzenie, jakie mogą pojawić się trudności i poszukanie recepty na nie. Przyznasz, że takie podejście nie ma nic wspólnego z samopobłażaniem?
3. Współczucie sobie nie jest nadmierną koncentracją na sobie ani egoizmem.
Zbyt egoistyczna i narcystyczna postawa wobec siebie prowadzi m.in. do tego, że taka osoba w kontakcie z innymi może dawać przekaz, że inni są gorsi, tym samym relacje takiej osoby z innymi, mogą ulegać pogorszeniu. Osoby, która praktykują samowspółczucie przede wszystkim doświadczają poczucia wspólnoty i przynależności z innymi ludźmi. A taka postawa stoi w opozycji do narcyzmu czy niezdrowego egoizmu.
4. Samowspółczucie nie jest dla słabszych ludzi.
Umiejętność rozpoznawania własnych stanów emocjonalnych i okazywanie sobie współczucia to cechy dojrzałych ludzi, którzy po prostu potrafią zadbać o siebie, by móc później zadbać o innych, bez własnej szkody. Wiedzieć czego chcesz i czego potrzebujesz to wyraz zdrowia i ogromnej odwagi do sięgania po nowe. To postawa, która prowadzi do większej odporności psychicznej.
Pani Malwina Huńczak rozprawia się w książce jeszcze z kilkoma mitami nt. samowspółczucia. Po więcej odsyłam Was do lektury książki.
Jak zatem praktykować samowspółczucie?
Najważniejszymi elementami samowspółczucia są: życzliwość wobec siebie, uważność i refleksyjność oraz wspólne doświadczenia.
- Życzliwość wobec siebie to traktowanie siebie z troską i wyrozumiałością, tak jak najlepszego przyjaciela. Szczególnie w obliczu trudności i własnych niedoskonałości taka umiejętność jest bardzo kojąca i wspierająca. Przeciwieństwem życzliwości wobec siebie jest samokrytycyzm.
- Uważność i refleksyjność to uważna i spokojna obserwacja swoich myśli, odczuć z ciała i emocji, bez ich wypierania i krytykowania.
- Wspólne doświadczenia, to świadomość i pamiętanie o tym, że każdy człowiek na ziemi mierzy się z różnymi trudnościami i swoimi niedoskonałościami i to jest coś, co łączy, a nie dzieli ludzi. Każdy przechodzi czasem cierpienie, ból czy zwątpienie. Przypominanie sobie o tym, że właśnie te doświadczenia mogą łączyć nas z innymi ludźmi, może zaspokajać naszą ważna potrzebę przynależności i akceptacji. To świadomość tego, co wspólne dla wszystkich ludzi.
Pani Malwina Huńczak w swojej książce dzieli się bardzo konkretnymi ćwiczeniami i technikami, które pomagają pogłębiać umiejętność samowspółczucia. Zachęcam do sięgnięcia po tę książkę (poniżej okazja ku temu) i rozsmakowania się w jej ćwiczeniach. Jestem przekonana, że wykonując je w zaciszu swojego domu zbliżycie się do siebie, a tym samym do innych.
Konkurs
Dla tych z Was, których zainteresowała idea self-compassion, mam konkurs, w którym do wygrania są 3 egzemplarze książki „Zaakceptuj siebie. O sile samowspółczucia” Malwiny Huńczak, podarowane przez wydawnictwo Samo Sedno 🙂
Zasady konkursu są bardzo proste:
- Odpowiedz na pytanie: Jak jeszcze możesz zatroszyć się o siebie w swojej codzienności?
- Odpowiedź (maksymalnie 1500 znaków) wyślij na adres: konkurs.monikakliber@gmail.com do 20 grudnia 2017.
- Polub mój fanpage na facebooku i poleć konkursowy wpis 5 innym osobom udostępniając konkursowy post.
- Czekaj na wpis na blogu z wynikami konkursu (po 20 grudnia ) i oczekuj na książkę ode mnie 🙂
Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę kilka i opublikuję na łamach bloga 🙂
Wysyłając odpowiedzi wyrażasz zgodę na ich publikację (bez danych osobowych) oraz otrzymywanie newslettera ode mnie.
Czekam z ciekawością na Twoją odpowiedź.
W jakich obszarach może przydać Ci się podejście self-compassion?
zdjęcia: www.unsplash.com, fot: Marta Gawryluk, archiwum własne
Na prawdę cieszę się, że przeczytałeś mój artykuł. Jeśli, to co przeczytałeś jest dla Ciebie wartościowe, to:
- Proszę, zostaw swój komentarz. Bez Twojego komentarza nie czuję Twojej obecności. Wiec zostaw łapkę, napisz swoje odczucia po przeczytaniu tekstu bądź podziel się swoimi refleksjami.
- Podaj dalej. Jestem przekonana, że jeśli to co piszę jest dla Ciebie ciekawe i pomocne, to również może być pomocne dla kogoś z Twojego otoczenia. Dlatego podziel się linkiem do artykułu ze znajomymi.
- Podejrzyj mnie na Instagramie i Facebooku. Tam oprócz informacji o nowych wpisach na blogu, zobaczysz też kulisy mojej pracy.
- Dołącz do naszej kobiecej grupy na facebooku: W drodze do równowagi. Tam razem z innymi kobietami dbamy i wspieramy się w tym, by przeżywać naszą codzienność w swoim rytmie, dbając o swoje potrzeby i świadomie, w równowadze kreując swoją codzienność. Tam też robię webinary i live’y, co jakiś czas, wyłącznie dla osób z grupy.