natura dziecko

Dziś bardzo krótki wpis. Trochę nie w moim stylu, bo już zapewne zdążyliście się przyzwyczaić, że nie umiem pisać krótko. A dziś – proszę. Krótki i na temat. Zapraszam 🙂

Na początku września na blogu pojawił się wpis o naszej relacji z naturą: Odcięci do natury – odcięci od siebie. Dopełnieniem wpisu był konkurs, w którym do wygrania były trzy egzemplarze książek Scott D. Samson „Kalosze pełne kijanek”, ufundowane przez wydawnictwo Vivante.

Dziś przyszedł czas na ogłoszenie wyników konkursu i podzielenie się z Wami wybranymi odpowiedziami uczestników.

Bardzo Wam dziękuję za nadesłane wypowiedzi. Niektóre z nich były zwięzłe i konkretne. Inne bardziej jak opowiadania. Wszystkie jednak wartościowe i zatrzymujące przy temacie naszej relacji z naturą.

 

cel

Książki wędrują do:

  • Anny Bowtruczuk,
  • Katarzyny Koch,
  • Emilii Gryko

Gratuluję 🙂

Na adres: konkurs.monikakliber@gmail.com wyślijcie mi proszę swoje dane do przesyłki i oczekujcie na książkę. Jeśli będziecie miały ochotę zróbcie sobie zdjęcie z książką bądź podzielcie się recenzją i wrzućcie na naszą facebookową grupę W drodze do równowagi. 

A oto odpowiedzi, które wygrały książki. Pamiętacie jakie było pytanie?

Jak w dzisiejszym świecie zadbać o równowagę obecności technologii i natury w życiu naszym i naszych dzieci?

 

Odpowiedź 1

” Kontakt z naturą jest niezmiernie ważny – z tą kwestią raczej nie ma się co sprzeczac. Jednak w naszych czasach coraz trudniej znaleźć nam czas na obcowanie z przyrodą, a co za tym idzie – nasze dzieci również nie mają ku temu okazji. Od czego najlepiej zacząć, by zmienić ten stan rzeczy? Oczywiście od siebie. Sami musimy zrozumieć, jak ogromnie pozytywny wpływ ma dla nas kontakt z naturą. Ważna jest również samoświadomość – gdy będziemy świadomi własnego ciała i umysłu, sami dostrzeżemy, co w naszym codziennym życiu nam szkodzi, a co pomaga.

Gdy odłączymy się od elektroniki, włożymy buty i wyjdziemy na zewnątrz, zauważymy zmiany, jakie w nas zachodzą. Poczujemy spokojniejszy oddech, uczucie szczęścia, dostrzeżemy jak nasza ręka sama chwyta dłoń męża i dziecka. Z każdym kolejnym wyjściem w stronę natury będziemy się czuć coraz lepiej a więź z bliskimi będzie coraz mocniejsza. Będziemy wracać wypoczęci, zregenerowani, wróci skupienie i koncentracja. A to uczucie sprawi, że nasze wypady na łono natury będą częstsze. Bo któżby nie chciał się tak czuć? A dzieci? Nie musimy ich do niczego namawiać. One, robiąc to z nami będą równie szczęśliwi jak my. Bo dla dziecka natura jest najlepszym przyjacielem, a rodzic najlepszym przykładem ”

 

Odpowiedź 2

” Własnie wakacje się skończyły. Boleśnie zmieniłam dziś rano kartkę w kalenarzu, który ukazał miesiąć wrzesień  w pełniej krasie. Kolejny nowy rok, nowy rok szkolny. Czuję,że od ponad 4 lat jest to mój czas jeśli chodzi o pracę . Realizuję się spełniając marzeń, ponownie się ucząc czegoś nowego, dokształtając się, inwestując w siebie. Lubię ten wiatr w żaglach, kiedy tworzę i uśmiech na twarzy dzieci w szkole. Widzę,że jestem inspiracją dla innych nauczcyieli, to też motywuje i pcha dalej. Patrzę na mój wysłużony laptop i w tym momencie (nigdy tego nie robiłam) chcę jemu oficjalnie podziękować. Za to,że przenosi mnie w inny świat,świat wirtualny,który pokazuje mi wiele możliwości i pomysłów do zrealizowania. To wspaniałe narzędzie, okno na świat.

Siedzę sobie teraz w kuchni pisząc ten tekst i patrzę w drugie okno,  a dokładnie widok za oknem mojej kuchni. To las Puszczy Białowieskiej. Zielona ściana lasu, relaks dla oczu , odpoczynek dla ciała. Czysta przyjemność. To sąsiedztwo pieknej przyrody, zaprzyjaźnionej wiewiórki Basi daje mi tą równowagę. Sprawia, że nie do końca pochłania mnie internet i cała ta technologia. To jest  moja równowaga. Osiągnęłam ją dopiero w te wakacje. Dozuję moje szczęście w dobrych proporcjach by powstał przepis na radość z życia.

Jak to zrobiłam? Wzięłam kartkę papieru i tak jak biegacz planuje trasę ja zaplanowałam bieg mojego dnia. Od rana aż po wieczór. Grubą linią podkreśliłam to co ważne ,mniej ważne ,trochę ważne i świat się nie zawali jak nie zrobię tego dzisiaj.Działa. Synowie i mąż oraz kot Ryszard,który jest u nas od lipca  (tak,tak zapierałam się żadnych kotów) są szczęśliwi. Nic nie daje tyle frajdy jak wspólny czas z mruczącym kotem na kolanach.”

 

Odpowiedź 3

” Uważam, że skoro pewnie większość z nas – czytelniczek Twojego bloga – nie jest mieszkankami dżungli lub choćby malusiej bieszczadzkiej wioski, to nie musimy skupiać się na tym, by w życiu było wystarczająco dużo technologii, bo ta sama w nie się wpakuje drzwiami i oknami. Musimy skupić się na tej drugiej części – na obecności natury. A z tym trudniej. Ja, jako mieszczuch od trzeciego pokolenia, nie mam jakichś super porad i przepisów, ale robię co mogę. Np.: nasz balkonowy ogródek – ja średnio mam do tego rękę, ale nasza córka, towarzysząc tacie w „ogrodowych” pracach, wie już co trzeba zrobić, żeby wyrosły kwiaty, wie jak sadzić, po co i ile podlewać, które rośliny lubią zraszanie a które słońce. Wie, jak wyglądały jej kwiatki, kiedy zapomniała je podlać przez dwa dni. Miała okazję obserwować jak kwitną i owocują poziomki i zielony groszek i jak smakują, własnoręcznie zebrane z krzaczka.

Drugi przykład – nasze akwarium. Ech, powód radości i ale i smutków. Córka może obserwować jak rybki spędzają czas, co jedzą, jak rosną, jak składają jajka i co z tych jajek się wykluwa. Ale też i jak umierają, albo są zjadane po kawałku przez innych mieszkańców akwarium. Najpierw chciałam ją przed tą częścią ochronić, ale zauważyłam, że ja bardziej to przeżywam niż ona a przy tym ona uczy się, że to naturalna kolej rzeczy i tak się w przyrodzie dzieje. A gdzie tu technologia? Oczywiście jest – internet z mnóstwem przydatnych informacji. Ostatnio jednak okazało się, że za późno po te informacje sięgnęliśmy. Po tym jak nasze akwarium zaczęło stawać się podejrzanie puste, poczytaliśmy o naszych rakach, których mamy z 5-6 sztuk. Okazało się, że jedzą właściwie wszystko, czyli wszystkie akwariowe rośliny, ryby i cokolwiek im wpadnie w łapy, np. warzywa i jarzyny. Poza tym są doskonałymi budowniczymi i wszystko przestawiają po swojemu… No tak, teraz wszystko jasne…
Poza tym jak najbardziej polecam robić z dzieckiem wszystko w prawdziwym świecie zamiast w aplikacji w telefonie. Np. robienie fryzur i malowanie, zakupy i gotowanie. Oczywiście, że to bardziej pracochłonne i czasochłonne ale warto. Dziś np. bawiłyśmy się w restaurację. Z książki z przepisami kuchni hinduskiej córka wybrała proste placki pieczone na patelni. Włączyłam hinduską muzykę, żeby było klimatycznie, dodałam gryczanej mąki dla zdrowia i kurkumy dla odporności. Córka ugryzła kawałek… i stwierdziła, że dodałam za dużo masła. I koniec, zero dyskusji, jeść nie będzie. Zostałam z całą furą puri na talerzu. Także zapraszam na małe co nieco :)”

 

 

Pozostałym osobom bardzo dziękuję za nadesłane odpowiedzi i zapraszam do kolejnych konkursów, które będę pojawiać się na blogu.

 


Na prawdę cieszę się, że przeczytałeś mój artykuł. Jeśli, to co przeczytałeś jest dla Ciebie wartościowe, to:

  • Proszę, zostaw swój komentarz. Bez Twojego komentarza nie czuję Twojej obecności. Wiec zostaw łapkę, napisz swoje odczucia po przeczytaniu tekstu bądź podziel się swoimi refleksjami.
  • Podaj dalej. Jestem przekonana, że jeśli to co piszę jest dla Ciebie ciekawe i pomocne, to również może być pomocne dla kogoś z Twojego otoczenia. Dlatego podziel się linkiem do artykułu ze znajomymi.
  • Podejrzyj mnie na Instagramie i Facebooku. Tam oprócz informacji o nowych wpisach na blogu, zobaczysz też kulisy mojej pracy.
  • Dołącz do naszej kobiecej grupy na facebooku: W drodze do równowagi. Tam razem z innymi kobietami dbamy i wspieramy się w tym, by przeżywać naszą codzienność w swoim rytmie, dbając o swoje potrzeby i świadomie, w równowadze kreując swoją codzienność. Tam też robię webinary i live’y, co jakiś czas, wyłącznie dla osób z grupy.

 

 

Share: